Translate

2013-11-25

Gambia od 2013-11-08 do 2013-11-22 This is Africa!

Gambia od 2013-11-08 do 2013-11-22 This is Africa!


Gambia to mały kraj położony w środkowo - zachodniej Afryce i ciągnący się wzdłuż rzeki Gambia.
Mimo jego niewielkich rozmiarów dwa tygodnie to zdecydowanie za mało by zobaczyć i poznać ten kraj lecz wystarczą by choć trochę dotknąć Afryki i poznać jej zawsze uśmiechniętych mieszkańców. Stąd nawet określenie na Gambie, że jest ona uśmiechem Afryki a sami mieszkańcy mówią o sobie The Smiling Coast - Uśmiechnięte Wybrzeże.
To wszystko pod warunkiem, że nie skupimy się tylko na pozostawaniu w hotelu i wylegiwaniu się nad hotelowym basenem.

Naszym celem było poznać Gambię jak najbardziej prawdziwą, możliwie jak najdalej od tzw. strefy turystów ale wszystko w zasięgu pieszych wędrówek od naszego hotelu stąd nazwa blogu Gambia per pedes - Gambia pieszo. Oczywiście nie stroniliśmy od lokalnego transportu jakim są zielone
i żółte taksówki. Jak również wybraliśmy się na wycieczkę wykupioną z biura podróży do Juffure korzeni Kunta Kinte i wyspę James'a co by było trudne do zrealizowania samemu jednak nie niemożliwe.

Startujemy z Warszawy

Do Gambii zdecydowaliśmy się wybrać z biurem podróży Rainbow Tours. Nasz turnus zaczynał się od 8 listopada 2013 r. wylot z Warszawy Okęcie o godzinie 13.00, odprawa bez biletowa liniami Travel Service.
Maksymalna ilość bagażu to standardowe 20 kg na osobę plus bagaż podręczny.

W czasie lotu podają tylko wodę, brak jest posiłku za to często pojawia się tzw. podniebny barek gdzie można kupić kanapki i napoje.
Kanapka w cenie 16 zł, herbata i kawa po 8 zł.

 Samolot wystartował punktualnie po 4.5 h lotu mieliśmy między lądowanie w  Agadzirze – Maroko (lotnisko Al. Massira) na tankowanie.

Nasz samolot dostał zgodę na przetransportowanie pasażerów do strefy bezcłowej na czas tankowania, co nas niezmiernie ucieszyło, można było rozprostować nogi a przy okazji przejść po strefie bezcłowej
i zaopatrzyć się np. w olejek arganowy, napoje i co tam komu było potrzebne.
Po około godzinnym postoju wystartowaliśmy w stronę upragnionej Gambii i po 2.5 h lotu około 22.35 (czasu w Gambii) wylądowaliśmy na między narodowym porcie lotniczym w Banjul (tak naprawdę port leży 23 km na południe od Banjul).

Po otwarciu drzwi samolotu powitał nas nocny zapach Afryki. Noc była ciepła, wilgotna i pełna zapachów, które każdy musi zidentyfikować i nazwać już sam. Dla nas było fantastycznie a przygoda dopiero się zaczynała.

Air Port Banjul punkt odprawy.
Jak się później okazało byliśmy drugim transportem polaków do Gambii. Pierwszy przyleciał przed
tygodniem i jak nam powiedziała nasza rezydentka był powitany przez Minister Turystyki Gambii z orkiestrą i transmisją telewizyjną.

Na samym lotnisku zanim odebraliśmy bagaże, musieliśmy wypełnić deklaracje wizy turystycznej (fajnie jest mieć przy sobie długopis lub cokolwiek do pisania) potem czekało nas jeszcze obowiązkowe skanowanie bagażu podręcznego i walizek.  Następnie rezydent podał nam numery autobusów, które rozwiozą nas do hoteli.

I tu zaczyna się prawdziwa Afryka :)


Bus'y
Na próżno nasz wzrok szukał autobusów znanych nam z europy pięknych, dużych z klimą, piętrowych itp. Za to odnaleźliśmy rządek różnego rodzaju busików przy których stali kierowcy a lokalni tragarze już pakowali walizki na dachy samochodów i wiązali je sznurkami by nie spadły.

This is Afryka !!!

Ten widok na początku nas zaskoczył, potem rozweselił a na końcu byliśmy szczęśliwi, że możemy
Pakowanie bagaży
uczestniczyć w czymś co jest pierwszą namiastką życia w Gambii.
Tragarze pakujący nasze bagaże życzyli sobie drobnej opłaty za fatygę tu świetnie sprawdziły się jedno dolarówki.  Ogólnie dobrze jest mięć takie drobniaki na początku podróży, później po wymianie na walutę lokalną można dawać opłaty za drobne usługi w dalasi np. 25 dalasi taki mały dobrowolny datek za drobną przysługę.

Kiedy nasz mały biały busik był już gotowy ruszyliśmy drogami Gambii do naszego hotelu położonego w miejscowości Kotu - Hotel Sunset Beach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz